Od kilku dni, przeglądając strony o tematyce pancernej, zacząłem natrafiać na reklamy nowej książki związanej z tą tematyką. „Czołgista Z 11. Dywizją Pancerną od bitwy w Ardenach po dzień zwycięstwa” autorstwa J. Teda Hartmana wydawała mi się tym bardziej łakomym kąskiem, że nie miałem do tej pory okazji zapoznać się z książką poruszającą temat wydarzeń frontu zachodniego z tego okresu, oczami alianckiego żołnierza. Po kilku dniach spotkało mnie bardzo miłe zaskoczenie, gdyż skontaktował się ze mną wydawca książki, w celu podesłania egzemplarza do recenzji.
Po otwarciu paczki od wydawnictwa „Replika”, moim oczom ukazała się
książka w miękkiej oprawce ze „skrzydełkami”, której okładka utrzymana
była w niebieskiej kolorystyce. Schludna i estetycznie wyglądająca
okładka z czołgami M4 i insygniami 11. Dywizji pancernej US Army od razu
zwracają uwagę każdego miłośnika broni pancernej oraz drugiej wojny
światowej. Przeczytanie trzystu-stronicowej książki zajęło mi dwa
wieczory. Jest ona napisana bardzo konkretnym, zwięzłym językiem. Nie
jest to na pewno literacki odpowiednik hollywoodzkich filmów, w których
amerykańscy odważni bohaterowie ratują świat, stając do walki bez
strachu. Nie ma tu barwnych opisów walk, które mógłby stworzyć mistrz
pióra. To wspomnienia zwykłego człowieka, który powołany do wojska,
stara się jak najlepiej wykonać powierzone mu zadania, jednocześnie
starając się dbać o życie swoje i swoich kompanów. Skoro o wspomnieniach
mowa, warto zaznaczyć, że książka została zredagowana w oparciu o
wojenne listy, które autor regularnie pisywał do swoich rodziców podczas
służby wojskowej. To bardzo ważne, ponieważ czas często zniekształca
wspomnienia weteranów. Zamiast opisów walk z niebezpiecznymi Tygrysami i
Panterami - tak chętnie przedstawianymi w filmach i grach, które
mogłyby wydawać się chlebem powszednim załóg Shermanów - jest tu ukazane
prawdziwe, o wiele bardziej przyziemne życie amerykańskiego
pancerniaka. Mamy tu opisy forsownych, wielokilometrowych marszy,
dających się we znaki zarówno maszynom, jak i ich załogom. Autor
poświęca sporo uwagi naprawom i serwisowi, jakie czołgiści musieli
przeprowadzić przy swoich maszynach. Innym ważnym składnikiem frontowego
życia było zapewnienie sobie odpowiedniego obuwia i racji żywnościowych
na najbliższe dni walki. Nie znajdziemy tu opisów wielu walk
pancernych, za to świetnie podkreślony jest fakt innego - o wiele
bardziej popularnego niebezpieczeństwa czyhającego na załogi czołgów,
jakim byli żołnierze uzbrojeni w Panzerfausty. Przedstawiono tu realne
życie frontowego żołnierza, który nie szuka na wojnie chwały, a stara
się wypełnić powierzoną mu misję i po prostu nie umrzeć. Na przestrzeni
całej książki widzimy pewną transformację autora, który po ukończeniu
szkoły średniej zostaje powołany do armii. Wraz z pierwszymi wojskowymi
doświadczeniami i rozczarowaniami, a potem także tragicznymi frontowymi
wydarzeniami, nieco zmienia się i dojrzewa. Bardzo cenię fragmenty
opisujące szkolenie wojskowe, a także powojenną służbę okupacyjną w
Niemczech. Cieszę się, że tego typu opisy zostały w książce zawarte. Nie
mniej interesujące są również wspomnienia autora z obchodów
uroczystości związanych z Bitwą w Ardenach. Na koniec dodam, że książka
posiada dość sporą ilość zdjęć i map ze zbiorów autora przedstawiających
czołgi, ale i podróże koleją z i na front, czy spotkania z rodziną
podczas przepustek oraz po zakończeniu wojny. To wszystko sprawia, że
książka jako całość nabiera bardzo „ludzkiego” i osobistego charakteru.
Książkę mogę śmiało polecić wszystkim miłośnikom historii i broni
pancernej. Wspomnienia weteranów to relacje z pierwszej ręki,
przedstawiające wojnę taką jaką jest, będąc przy tym idealnym
uzupełnieniem technicznych monografii pojazdów. Dodatkową zachętą niech
będzie fakt, że książka jest dostępna w bardzo przystępnej cenie i można
ją kupić już za nieco ponad 20 zł. Gorąco polecam!